Urodziłam i co dalej?
Ciąża, to piękne 9 miesięcy w życiu kobiety. Drobne dolegliwości są niczym w porównaniu do cudu, na który się czeka. Co prawda, trzeba przeżyć poród, ale to zaledwie kilka godzin. Gdy tylko ujrzysz wymarzone i wyczekane dziecko ból porodowy minie i wszelkie inne związane z nim niedogodności też. Już przy pierwszym spojrzeniu dzidziuś wywróci Twoje życie do góry nogami i sprawi, że poczujesz się spełniona i szczęśliwa jak nigdy dotąd. Przepełni Cię fala radości, która będzie towarzyszyć Ci już zawsze podczas opieki nad Twoim wspaniałym dzieckiem… Tak nie jest.
Życie to nie film i mimo, że faktycznie narodziny dziecka są ogromnym szczęściem dla rodziców to jednak dostrzega się to dopiero z perspektywy czasu. Dopiero, gdy minie kilka miesięcy zaczynamy postrzegać ten okres jako wyjątkowy czas, bo dla młodych rodziców, w większości przypadków, jest to bardzo ciężki okres. Zupełnie zmienia się wtedy rola kobiety. Trzeba przywyknąć do tej nowej sytuacji, a także dostosować się do innego porządku dnia i nocy.
Pierwsze dni po porodzie są szczególnie trudne dla mamy. Celowo używam słowa „mamy”, a nie „kobiety”. Ten czas jest całkowicie zdominowany przez dziecko. Według mnie, szczególnie trudne jest to przy pierwszym dziecku, gdy wszystko jest nowe i zupełnie nie wiemy czego się spodziewać.
Oprócz zwykłego wyczerpania fizycznego spowodowanego przerywanym snem w nocy, często niedojadaniem (wiele kobiet nie wie co może jeść karmiąc piersią), czasem wielogodzinnym noszeniem dziecka, niedogodnościami związanymi z połogiem i samym karmieniem piersią, dochodzi jeszcze wyczerpanie psychiczne.
Bardzo często już w pierwszych dniach po porodzie zamiast wszechogarniającego szczęścia, którego się spodziewamy, czuje się smutek. Narasta on w pierwszym tygodniu życia dziecka, z kulminacją w 4-5 dniu, a potem stopniowo maleje. Mija najczęściej około 10 dnia po porodzie, ale jeśli trwa nieco dłużej, do 2-3 tygodni też jest to normalne i nie wymaga pomocy lekarskiej. To kilku dniowe, a maksymalnie 3 tygodniowe obniżenie nastroju to nic innego niż „baby blues”. Według badań spotyka się z nim nawet do 85% kobiet. Podejrzewam, że pozostałe 15% jedynie się do tego nie przyznaje.
„Baby blues” objawia się wahaniem nastroju. Młoda mama na przemian jest radosna i rozgadana oraz przygnębiona i płaczliwa. Typowa jest wtedy nadmierna wrażliwość, zaburzenia koncentracji, niepokój, lęk, a czasem chwilowa nadmierna ekscytacja. Pochodzenie tego smutku poporodowego nie jest całkowicie wyjaśnione. Najprawdopodobniej jest on spowodowany licznymi zmianami hormonalnymi zachodzącymi w ciele kobiety.
Najczęściej „baby blues” mija sam około drugiego tygodnia po narodzinach dziecka. W tym czasie laktacja ulega uregulowaniu, zmniejsza się bolesność piersi i brzucha przy karmieniu. Tak, bolesność. Podczas karmienia często bolą zarówno całe piersi jak i same brodawki sutkowe. Natomiast ból brzucha spowodowany jest inwolucją, czyli zwijaniem się macicy. Jest to objaw nieprzyjemny, ale oznacza, że wszystko w ciele kobiety przebiega prawidłowo.
Bardzo ważne jest wsparcie bliskich, okazywane kobiecie, w tym trudnym dla niej okresie. Zarówno wsparcie psychiczne, takie jak rozmowa, słowa otuchy oraz komplementy, jak i wsparcie fizyczne, a więc pomoc w opiece nad noworodkiem oraz zwykłe ugotowanie obiadu lub zadbanie o to, by kobieta mogła się wyspać.
Zdarza się jednak, że mimo iż ciało kobiety wraca do normy, jej nastrój nie poprawia się lub poprawia się chwilowo, a następnie znów dochodzi do jego pogorszenia. Depresja poporodowa rozwija się w ciągu od kilku do kilkunastu tygodni po porodzie i nasilenie jej objawów jest znacznie większe niż w przypadku „baby blues”. Dotyka ona (w zależności od badań) od 5% do nawet 25% kobiet. Najważniejsza jest wtedy szybka interwencja rodziny i skontaktowanie się z lekarzem, by sprawnie pomóc kobiecie. Brak odpowiedniego leczenia stwarza ryzyko rozwoju ciężkiej depresji i w skrajnych sytuacjach mama może wyrządzić krzywdę sobie, a nawet dziecku.
Wpis o tym jakie objawy sugerują depresje poporodową i jak się z nią uporać pojawi się już niebawem.
Lek. Katarzyna Woźniak
Aleksandra Markotna
10 maja, 2017 o 7:47 pmDepresja poporodowa to bardzo trudny temat. Ale tak samo jak trudny tak ważny. Podczas czytania 1 akapitu już chciałam na Ciebie nakrzyczec, ale na szczęście dodałas, że rzeczywistość zazwyczaj mija się z mitami o cudownym okresie poporodowym. Cieszę się, że o tym napiszesz i jestem ciekawa jak do tego podejdziesz. Wiesz, że wiele kobiet cierpi w milczeniu, albo jeszcze gorzej w głośnych pretensjach i wyrzutach ze stroną rodziny. Trzeba pisać o tym jak najwięcej, zeby przykra sytuacja kobiet w depresji poporodowej uległa poprawie. Dzięki!
Mama i stetoskop
13 maja, 2017 o 9:22 pmDziękuję za komentarz, artykuł o depresji poporodowej dokończę i opublikuję w przyszłym tygodniu
Kasia K.
10 maja, 2017 o 7:51 pmDo bólu dodałabym jeszcze informację, że po każdej kolejnej ciąży zwijanie się macicy boli duuuuuużo bardziej. I że to nie wstyd prosić o przeciwbóle. Bo tego mi nikt nie powiedział 😉
Kasia ZapytajPoloznaPL
10 maja, 2017 o 8:17 pmZaskoczyłaś mnie, że przyjmowanie leków przeciwbólowych wiązałam ze wstydem.
Właśnie należy dbać o przestrzegania dawek, by nie bolało.
Karolina Le
11 maja, 2017 o 7:20 amPo trzecim porodzie faktycznie bardzo bolalo to zwijanie macicy.
Ola lola
10 maja, 2017 o 8:28 pmMoże jestem wyjątkiem ale dla mnie pierwszy akapit to sama prawda 😉 jestem pierwszy raz mamą i dla mnie to najwspanialsza rzecz jaka sie mi mogła przytrafić 🙂 Mimo kolek, nieprzespanych nocy i problemów z połogiem 🙂
Prawdziwa historia depresji poporodowej – Mama i stetoskop
16 maja, 2017 o 5:15 pm[…] wiele mam obwinia siebie. Kiedy nałoży się to na poporodowe przygnębienie, o którym pisałam tutaj, istnieje niebezpieczeństwo rozwoju […]
Katarzyna Wojdylak
25 maja, 2017 o 7:03 amCzy pojawi sie jakis artykuł o wspomnianej diecie przy karmieniu?:)